Wiola z MatkaWariatka.pl

Matkawariatka.pl
wiola

Jak zaczęła się Twoja przygoda z blogowaniem?

Moja przygoda z blogowaniem zaczęła się w 2014 roku. Gdy mój starszy syn skończył roczek, a mi kończył się urlop macierzyński, nie bardzo miałam z kim zostawić dziecko, żeby iść do pracy. Mieszkamy na wsi, gdzie nie ma żadnych żłobków, nie ma niań. Najpierw założyłam działalność. Planowałam prowadzić popołudniami gabinet logopedyczny (z wykształcenia jestem logopedą) - wtedy, gdy mój mąż kończyłby pracę i mógł zająć się dzieckiem. Niestety, szybko okazało się, że nie dam rady zajmować się bardzo wymagającym roczniakiem i angażować się w tak odpowiedzialną pracę. Porzuciłam pomysł prowadzenia gabinetu.

Pomysł założenia bloga podsunęli mi znajomi. Już od czasu ciąży uwielbiałam wyszukiwać oryginalne i praktyczne gadżety dla rodziców i dzieci, ciekawe zabawki, piękne książki. Znajomi uważali, że powinnam dzielić się swoimi znaleziskami ze światem. Zdarzało się też, że zaczepiali mnie ludzie na ulicy i pytali, skąd moje dziecko ma taką fajną czapkę, zabawkę czy inny przedmiot. Przyznałam, że blog będzie dobrym pomysłem.

Z racji tego, że potrzebowaliśmy drugiego źródła dochodu, od początku założyłam sobie, że blog będzie moją pracą, że musi na siebie zarabiać. To nie miał być typowy pamiętniczek, w którym rodzice zapisują kolejne kamienie milowe zdobywane przez dzieci. Chciałam dzielić się swoją wiedzą i umiejętnościami, ale nie za darmo. Do profilu działalności dodałam odpowiednie kody PKD i zaczęłam działać.

Skąd czerpiesz inspiracje?

Z życia :) Na samym początku przeszukiwałam internet, żeby znaleźć ciekawe produkty, które chciałabym pokazać. Teraz już poniekąd intuicyjnie wybieram to, co wiem, że się sprawdzi. I jeżeli rzeczywiście się sprawdza, piszę o tym.

Jak motywujesz się do blogowania?

Tak jak inni motywują się do wyjścia do pracy ;) Blog jest moją pracą. Co prawda, w tej chwili mam też dodatkowe źródła dochodu, które powstały również dzięki blogowi. Wydałam 4 książki dla dzieci (które sprzedały się już w kilkudziesięciu tysiącach egzemplarzy) i kupiłam apartament nad morzem, który urządziłam pod rodziny z dziećmi i zapraszam do niego swoich czytelników. Jednak wciąż to właśnie z bloga mam największe dochody.

Jaką radę dałbyś początkującym blogerom?

To zależy, czego oczekuje początkujący bloger. Ja miałam jasno sprecyzowane cele i dążyłam do ich realizacji. Na pewno doradziłabym każdemu początkującemu blogerowi, żeby nie oglądał się na innych i robił swoje. Żeby inwestował w siebie, w swój rozwój. Nie ma dobrych blogerów, mających realny wpływ na swoich odbiorców, którzy nie inwestowaliby w rozwój.

Jakie są Twoje plany związane z blogiem na następny rok/kilka lat?

Chciałabym, żeby na blogu było więcej mnie. Więcej moich przemyśleń i rad. Więcej tekstów dla matek i kobiet w ogóle. Poza tym planuję wydanie kolejnych książek i - kto wie - może stworzenie jeszcze jakiegoś produktu. Myślę o nim już od ponad roku, ale wciąż brakuje mi czasu, żeby zabrać się za realizację tego pomysłu.

Co dało Ci prowadzenie bloga?

Prowadzenie bloga zmieniło moje życie o 180 stopni. Mogłabym napisać książkę, która byłaby odpowiedzią na to pytanie. Ale tak w skrócie - poza tym, że dało mi pracę na pełen etat (a czasem i na 3 etaty), to sprawiło, że otworzyłam się na ludzi (jestem introwertykiem) i nauczyło mnie, jak mieć twardszy tyłek (komentujący w sieci potrafią być bezlitośni). Poza tym gdyby nie blog, być może nigdy nie odważyłabym się na wydanie moich książek, co od zawsze było moim marzeniem.

Czy jesteś w stanie przytoczyć jakąś zabawną anegdotkę związaną z blogowaniem?

Może nie związaną typowo z blogowaniem, ale z pracą w domu. Mój mąż prowadzi firmę hostingową i również pracuje w domu (serwerownię i klientów obsługuje zdalnie). Któregoś razu przyszedł do nas pan z wodociągów spisać licznik. Powiedziałam panu, że ja nie dam rady otworzyć licznika, który znajduje się pod pokrywą w ziemi, ale mąż zaraz wróci.
- To mąż nie pracuje?
- Pracuje, ale ze mną w domu.
- To znaczy, że nie pracujecie.
- Pracujemy, ale w domu.
- Mhm.
Chyba mi nie uwierzył.