Ania z aniamaluje.com

aniamaluje.com
Ania

Jak zaczęła się Twoja przygoda z blogowaniem?

Spontanicznie, dla zabawy jeszcze w podstawówce założyłam darmowego bloga na Onecie. Ciekawostka: nie miałam wtedy nawet własnego komputera, zrobiłam to na kółku informatycznym. Potem miałam photobloga przez całe liceum, mam wrażenie, że blogowanie jest po prostu częścią mnie.

Skąd czerpiesz inspiracje?

Bardzo różnie. Jest mi łatwiej, bo opowiadam o swoich przemyśleniach, poglądach, wartościach więc nie muszę szukać tego na zewnątrz. Ale najwięcej czerpię z wiadomości moich odbiorców. Twórcy zbyt często zapominają, że bez odbiorców nie istnieją.

Jak motywujesz się do blogowania?

Nie motywuję się. Po prostu działam gdy trzeba, miałam moment, że codziennie o 17:00 na blogu był nowy tekst i tak go rozkręciłam. Traktowałam to jak swój obowiązek, od motywacji wolę dyscyplinę. Teraz nie ma praktycznie dnia bez stories. Ale dłuższe formy piszę tylko wtedy, gdy bardzo mam ochotę się czym podzielić.

Jaką radę dałabyś początkującym blogerom?

Na start zdetonować największą bombę. Wiele osób blokuje strach przed tym, co pomyślą znajomi, rodzina, koledzy z gimnazjum. Wrzuć link do bloga w feed na fejsie, niech pogadają i zobaczysz że… nic strasznego się nie stało :)

Jakie są Twoje plany związane z blogiem na następny rok/kilka lat?

Szczerze? Kilka lat temu nie istniał tik tok, nie było rolek, nie było stories. Ja nie wiem co będzie za kilka lat. Wiem jednak że ci, którzy mają społeczność, a nie followersów, zawsze się odnajdą. Ja planuję ciągle się uczyć i nadążać :)

Co dało Ci prowadzenie bloga?

O mamo, mnóstwo rzeczy! Niezależność finansową, wspaniałych ludzi, możliwość godzenia pracy z podróżami czy kiepskim stanem zdrowia.

Czy jesteś w stanie przytoczyć jakąś zabawną anegdotkę związaną z blogowaniem?

Tak :) Kiedyś odezwał się do mnie producent preparatu na opryszczkę z propozycją reklamy. Takiej, żebym pokazała jak środek X się z nią rozprawia. Ta propozycja tak mnie zszokowała, że zamiast „dziękuję, nie jestem zainteresowana” napisałam, że nie mam opryszczki. Dostałam odpowiedź, że na potrzeby współpracy mogłabym się o nią… postarać.